Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

czwartek, 17 lipca 2014

To moje dziecko i moje wychowanie.

Droga Pani, Drogi Panie!

Uprzejmie dziękuję za Wasze światłe rady dotyczące wychowania i decydowania o MOIM dziecku.
Niestety tak się składa, że za Waszych czasów dzieci wychowywano (a raczej hodowano jak to się mówi w moich kręgach, na co zżyma się moja Babcia Krakowska) inaczej niż teraz. Nie mnie oceniać czy lepiej czy gorzej, po prostu inaczej. 
Dziękuję także za straszenie mojego dziecka w sytuacji gdy mnie nie chce słuchać, że zabierze do Baba Jaga.
Dziękuję za zwracanie uwagi mojemu dziecku, gdy robi Państwa zdaniem, coś niewłaściwego zamiast zwrócić się do mnie.
Dziękuję za troskę z jaką komentują Państwo moje stanowcze podziękowanie za częstowanie słodyczami.

Przepraszam, że nie stosuję się do tych rad i uprzejmie informuję, że:
- dziecko ma prawo mieć inne zdanie od mojego i moja (a nie Państwa) w tym głowa by nakłonić moje (w 90% przypadków układne) dziecko do posłuszeństwa, nie klapsem, krzykiem i straszeniem ale kompromisem i czasem drobnym przekupstwem
- moje dziecko będzie robiło wszystko na co ma ochotę i do granic, które wyznaczam JA a nie obca osoba, jeśli ma ochotę wcisnąć guzik w windzie to go wciśnie bo mu pozwalam, jeśli ma ochotę wykąpać się w fontannie a ja nie widzę kłopotu to się w niej wykąpie, jeśli chce wymazać się lodami/taplać w błocie w sandałach/jeść z psem z jednej miski to tak zrobi o ile JA nie powiem nie. Jednocześnie gwarantuję, że uczę mojego dziecka zasad społecznych i zachowań społecznie akceptowalnych (czyli m.in. nie używania wulgaryzmów, dbania o mienie publiczne, nie malowania po przystankach, nie śmiecenia).
- uczę mojego Syna nie przyjmowania prezentów od obcych (tym bardziej jedzenia, słodyczy) nawet za cenę wrzasku i protestu. Stać mnie by dziecko jadło słodycze w ilościach hurtowych ale to JA decyduję kiedy i ile może ich zjeść. To, że odmawiam poczęstunku od kompletnie obcych osób jest inwestycją w bezpieczną przyszłość mojego dziecka więc proszę nie INGERUJ w to i nie komentuj.

Proszę mi wierzyć to ja urodziłam i codziennie przebywam ze swoim dzieckiem i to ja znam najlepiej jego potrzeby i zachowania. W wychowaniu Syna kieruję się sercem, intuicją i fachowymi radami psychologów. Często nawet do rad Mamy i Teściowej się nie stosuję bo mam inne zdanie lub kłóci się to z moimi przekonaniami. Jestem świadoma tego, że popełniam błędy ale to są moje błędy i moje dziecko i to my będziemy musieli z tym żyć. 
Jednocześnie zapewniam, że nie wystawiam mojego dziecka na ekstremalne sytuacje zagrażające jego zdrowiu lub życiu bo mam swój rozum i pomimo młodego wieku jestem odpowiedzialna. To, że pozwalam dwulatkowi na zdobycie wysokich drabinek na placu zabaw (w mojej dyskretnej asyście) nie świadczy o mojej głupocie i niekompetencji tylko o chęci pozwolenia dziecku na zmierzenie się z jego lękami i słabościami oraz nauczenia dziecko rozwagi, pokonywania trudności i pokazania mu, że jestem obok gotowa do pomocy.
Codziennie uczę się bycia lepszą matką i Wasze rady nijak się mają do moich ambicji i przekonań.
Moje dziecko ma prawo płakać gdy jest zmęczone i domagać się pewnych rzeczy krzykiem bo jest dzieckiem a Wam nic do tego. Zawsze macie wybór- możecie stanąć dalej by Wam krzyk nie przeszkadzał. Moje dziecko ma prawo biegać i rozmawiać bo jest ciekawe świata a moim zadaniem jest mu ten świat pokazać i objaśnić więc proszę o nie komentowanie "ale to dziecko ciekawskie, niegrzeczne, rozpuszczone" bo ciekawe jakimi Wy byliście dziećmi i jak swoje dzieci wychowywaliście.
 

I tak na koniec tego listu/apelu dodam: mieliście szansę wychować swoje dzieci więc teraz nie wtrącajcie się w wychowanie cudzych. 
Reagujcie gdy dzieje się krzywda dziecku ale nie obgadujcie gdy rodzic wynosi rozhisteryzowane dziecko ze sklepu lub pozwala dziecku się wypłakać w nim.
Dzięki temu wszystkim: Wam, Rodzicom i Dzieciom będzie żyło się lepiej i bez stresu.
Z poważaniem
Matka 

PS. Skoro Wy czujecie się w obowiązku zwrócenia uwagi mojemu dziecku lub mnie tak ja czuję się w obowiązku obrony siebie i Syna nawet kosztem obrazy (kulturalnej) Waszej osoby.

PS. post powstał w wyniku inspiracji prawdziwymi wydarzeniami, które wydarzyły się w przeciągu dwóch dni. Wcześniej takie sytuacje się nie zdarzały.