Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

wtorek, 11 listopada 2014

Dwupak

Jeszcze w dwupaku.
Wiem, że widocznie Malutka ma powód by posiedzieć jeszcze w brzuszku, ale...

...tak mi chwilami ciężko, zwłaszcza wstać z łóżka, gdy mięśnie brzucha odmawiają posłuszeństwa i bolą niesamowicie lub pozbierać zabawki z podłogi (czasem trzeba dom odgruzować) albo pobawić się z Synem na podłodze

...nie minie nawet pół dnia a ja się czuję jakbym pole orała, muszę się przespać (przy pomysłowym, prawie trzyletnim, dziecku to ryzyk- fizyk ale na szczęście mam kanały z bajkami, które na chwilę uziemiają obywatela) choćby 15 minut (więcej Syn nie da, dłużej śpię jak Mąż jest w domu) by się zregenerować...

...czekam z niecierpliwością na poród bo chciałabym zobaczyć (i poczuć) jak to jest i czy naprawdę tak boli jak niektóre opisują (całe szczęście nie mam nikogo w otoczeniu kto by mi opowiadał porodówkowe historie rodem z horroru), nastawienie mam bardzo pozytywne

...chciałabym poznać tę swoją kruszynkę, która mieszka w moim łonie i słucha bicia mojego serca, i która potrafi mi brzuch rozepchnąć do niewiarygodnych rozmiarów i kształtów a jej kopniaki są bolesne, choć nadal słodkie, urocze i miłe (najśmieszniej jest jak zaczyna się rozpychać np. w kolejce u lekarza- mina facetów widzących zmieniający kształt brzuch jest bezcenna :-) )

...mam dosyć zaskoczenia innych osób "a ty/pani jeszcze chodzi??" (mam ochotę odpowiedzieć, że się k*** turlam nie chodzę)

...nie chce mi się słuchać przy każdym telefonie (bez różnicy czy ja dzwonię, czy ktoś dzwoni lub, nie daj Boże, nie odbiorę w porę) "już jedziesz rodzic?"

Kochani Znajomi i Nieznajomi, Sąsiedzi i Panie ze Sklepu- też już wolałabym urodzić bo 40 tydzień ciąży nie jest kolorowy (choć niesamowity jak poprzednie 39 tygodni ze względu na ten mały cud w łonie) więc proszę uprzejmie o nie komentowanie mojego braku rozwiązania, wagi, wielkości i kształtu brzucha etc.

Na pocieszenie swoje i Wasze dodam, że Mąż pomaga dużo więcej niż wcześniej- sam sprząta te nieszczęsne zabawki, robi zakupy bez marudzenia, ogarnia Syna gdy chcę odpocząć (w sobotę i niedzielę zabrał go do swoich rodziców na kilka godzin, odpoczęłam, zrobiłam obiad i po trzech godzinach dzwoniłam i pytałam kiedy wrócą bo mi za pusto w domu było, jak wytrzymam te 3 dni bez Syna w szpitalu???), pomaga mi w przygotowaniu posiłków gdy go zagonię (niestety nie jest mocno domyślny ale wystarczy, że poproszę). 
I też już czeka z niecierpliwością na narodziny Córy. Co prawda gada, że piwa mu się chce (ma zakaz picia bo w każdej chwili akcja może się zacząć a ja nie chcę latać i szukać kto mnie zawiezie) i od roboty by odpoczął (ma zamiar wziąć zwolnienie i ojcowski od razu by mieć miesiąc wolnego), ale to takie gadanie :-)
Też ma już ochotę poznać naszą Małą.
Rozwiązać by się już przydało też ze względu na Syna, który czeka i czeka na tę Dzidzię i ma obiecany prezent od Siostrzyczki a tu lipa...już mu chyba nawet przestało zależeć na tym robocie co sobie zażyczył bo ile można czekać? I jakoś brzucha już tak nie obcałowuje jak wcześniej (opędzić się chwilami od niego nie mogłam)...

Także Córko Droga!
Pukaj już w ten brzuch bo kurczę świat trzeba poznawać :-)
Wszyscy już na Ciebie czekamy a dziś jest piękne święto i fajna data :-)




niedziela, 2 listopada 2014

8!

Termin już za 8 dni.
Czas leci jak szalony a ja czuję się jak tykająca bomba, która nie wiadomo kiedy wybuchnie.
Ale jeszcze Malutka musi posiedzieć w środku bo lekarka przepisała mi antybiotyk (wstrętny paciorkowiec...) i trzeba się wyleczyć do końca.
Jutro spotykam się z koleżanką, która jest położną i pracuje w szpitalu, do którego wybieram się na poród. Poopowiada mi jak to wszystko wygląda, czego mogę się spodziewać, na co liczyć. Chciałabym, żeby pojechała ze mną rodzic, być może się uda bo wstępnie się zgodziła :-) 
Jak na razie nie boję się porodu, wierzę, że trafię w dobre ręce. Zresztą z moim wrodzonym optymizmem źle nie będzie, zwłaszcza, że jestem pozytywnie nastawiona na dobry poród. 
W codziennej modlitwie proszę Maryję, patronkę matek, o fajny, sprawny i dobry poród. Mając takie wsparcie "z góry" nie może pójść źle :-) 

Odliczanie trwa. 
Jeszcze w miarę cierpliwe.