Muszę nauczyć się panować nad swoimi emocjami. Tymi negatywnymi. Kiedyś byłam spokojniejsza, mało rzeczy mnie denerwowało. Teraz, przy dziecku, moje nerwy bywają napięte do granic niemożliwości. Czasem pękają a ja krzyczę. Źle mi z tym, wstydzę się, że krzyczę na swoje Dziecko i Męża. Ale czasem już nie mogę i nie daję rady. I zamiast ugryźć się w język to jest awantura.
Ale wiecie jak to jest- dziecko marudzi cały dzień, nic mu nie pasuje, nic nie można zrobić bo odejdziesz od niego na sekundę i jest lament...ręce opadają, traci się cierpliwość i czasem krzyknę. Potem jeszcze Mąż zdenerwuje czymś i już całkiem dzień popsuty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz