Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

środa, 31 lipca 2013

Kurs+ chore dziecko+ masa innych ważnych rzeczy= ...

Równa się co?
Równa się dużo nerwów, kilka siwych włosów i prosta droga do wrzodów lub zawału
Prawko robię na tyle na ile pozwala mi Syn (na szczęście już zdrowy), grafik Mamy i Męża. Czyli jeżdżę ciut za rzadko, ale grunt, że zostało mi już tylko 7 godzin. Potem egzamin wewnętrzny, czekanie na teorię a potem na praktyczny (będę się zapisywać oddzielnie bo jak nie zdam teorii za pierwszym razem to przynajmniej nie przepadnie mi kasa za ewentualny egzamin praktyczny).
Syn się rozchorował. W ubiegły środowy poranek dostał wysokiej gorączki (39 stopni) więc szybki telefon do lekarza. Niestety wizyty domowej nie udało się zamówić bo było za dużo pacjentów. No nic- Młody w fotelik, my z Mężem w samochód i jazda z płaczącym dzieckiem. Diagnoza: zapalenie jamy ustnej być może od zębów (wypatrzyłam wyrzynające się dolne trójki) a może od czegoś innego. Potem jazda do apteki i lżejsi o 100zł wracamy do mojej Mamy (tam mieszkamy czasami jak mam jazdy kilka dni z rzędu coby nie jeździć w te i wewte ze wsi). Dziecko płacze i śpi na zmianę, najlepiej na mnie. Nawet do łazienki nie mogę wyjść sama o jest płacz. Nic nie je, ma problem nawet ze ssaniem piersi (ssie przez sen bo pewnie wtedy mniej Go boli). Płacze pewnie też z głodu. Nic oprócz piersi nie jadł do soboty więc wygląda jak mały zamorek, żal mi Go bo żebra sterczą i ogólnie taki mizerny. W piątek udało mi się wmusić w niego 3 łyżeczki rosołku a w sobotę cud- zjadł pół filiżanki miksowanej zupy. Na szczęście pił wodę, herbatki owocowe i vibovit. Na szczęście dziś jest już lepiej- sam domagał się śniadania, zjadł chętnie paprykarz (jego wybór) i bułeczkę.
Kolejna sprawa- uraziłam swoją krakowską Babcię. Przyznaję czasem jej rady lub wypowiedzi mnie denerwują, jej upierdliwość też. Nieraz odezwę się do niej z niecierpliwością w glosie a Ona poczuła się mało potrzebna i nieważna. Przeprosiłam ją, niby jest lepiej ale ciągle leży mi to na sercu. Ostatnio chyba ogólnie jestem mało przyjemna dla wszystkich włącznie z Synem. Nie wiem dlaczego...chyba dlatego, że chcę coś zrobić a nie zawsze mogę od razu, jak o coś proszę Męża a on mówi, że "zaraz" to mnie szlag trafia, poziom irytacji rośnie i jestem nieprzyjemna. Muszę coś z tym zrobić, popracować nad sobą, znaleźć jakieś zajęcie inne niż w domu bo zwariuję. Kupiłam maszynę do szycia- może uda mi się coś z niej wyczarować i z tego zrobić odskocznię?
Dziś posiedziałam z Synem na podwórku i cisza mojej wsi wpływa na mnie uspokajająco. Teraz piję kawkę, wcinam bułeczki drożdżowe a za chwilę ruszam do roboty, która w domu nigdy się nie kończy...

1 komentarz: