Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

niedziela, 20 października 2013

Walki ciąg dalszy

Wczoraj po 10 Syn już poczuł się na tyle dobrze, że się bawił. W miarę dobrym humorze wytrzymał do wieczora, nawet jadł chętnie tylko na kąpiel nie miał ochoty.
O 23 powtórka z rozrywki (z wersją 1 i 2). Efekt: brudne łóżeczko i szafa.
Dziś pobudka o 6, potem o 7 i już koniec spania. Dupsko odparzone (przez biegunkę), gardło podrażnione (wymioty) ale Mody o dziwo w dobrym humorze. Przespał się o 10, potem padł o 13 na moich rękach. O 15 się obudził, zaczęłam go przewijać a on w tym momencie zaczął wymiotować. Na leżąco. Więc ja automatycznie podniosłam go do góry a on się zachłysnął wymiocinami. 
Widziałam jak mój Syn dusi się, nie da rady złapać oddechu a moja cała wiedza na temat ratownictwa gdzieś się ulotniła...jego przerażone wytrzeszczone oczy, czerwona twarz w grymasie bólu i strachu będzie mnie długo prześladowała...po krótkiej chwili (maks minucie ale dla mnie trwało to wieki), po odwróceniu go twarzą do ziemi złapał oddech...jego płacz, wręcz wycie trwało dobrą godzinę...
Potem pojechaliśmy na pogotowie (bo bałam się zachłystowego zapalenia płuc) na szczęście wszystko ok, dostaliśmy listę leków do wykupienia i skierowanie do szpitala na wszelki wypadek a w poniedziałek do rodzinnego na kontrolę. 
Teraz Synuś śpi a ja dziękuję Bogu, że przeżył. Bo było blisko...bardzo blisko...chyba w nocy nie zmrużę oka bo będę czuwać....
Boże daj mi siłę by to wszystko przetrwać...daj zdrowie dla mojego Synka...

1 komentarz:

  1. Mam nadzieje, że z T. już lepiej?
    Jakieś wstrętne choróbska nas atakują...

    Trzymajcie się i kurujcie.

    OdpowiedzUsuń