Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

niedziela, 17 listopada 2013

Dlaczego?


Rozmawiałam niedawno z koleżanką, która ma małego synka. 
Niestety Maluch potrzebuje ciągłej opieki, rehabilitacji i leczenia. 
Zapytała mnie dlaczego akurat ta choroba, te nieszczęścia musiały spotkać jej Syna nie np. mojego? Że wielu jej znajomych ma zdrowe dzieci a jej akurat musiało „trafić” się chore dziecko. Dlaczego ją to spotkało? Ją, jej męża i wyczekiwanego Syna…
Niestety nie potrafiłam jej odpowiedzieć. 
Bo co mogę powiedzieć jej ja- matka zdrowego dziecka? 
Żadne słowa nie są dobrą odpowiedzią…poczułam się winna posiadania zdrowego dziecka.  
Ale w zasadzie dlaczego? Przecież to nie ode mnie zależy (chociaż w pewnym sensie też- mój styl życia, odżywiania się, niepalenie papierosów i abstynencja w ciąży, predyspozycje genetyczne ma jakiś tam % wpływu na zdrowie dziecka), nie ja decyduję kto konkretny ma zachorować, czyje dziecko ma cierpieć…
Ja też nie rozumiem dlaczego dzieci chorują na nowotwory, choroby, które wyniszczają i powodują cierpienie…Choć wiem po co istnieje ból i cierpienie (bez nich nie znalibyśmy odczucia radości i szczęścia) to jednak nigdy nie pojmę dlaczego Bóg pozwala na cierpienie fizyczne i psychiczne dzieci.
Wydaje mi się, że jestem silną kobietą to jednak w zetknięciu z dziecięcym cierpieniem jestem totalnie rozbita…Dorosły rozumie dlaczego trzeba się poddać bolesnym zabiegom a dziecko? Wie tylko tyle, że je boli i dorośli ten ból zadają…
Jestem kompletnie nieodporna na ból i cierpienie dziecka. Nasiliło mi się to dopiero w ciąży, wcześniej owszem szkoda mi było chorych dzieci ale od kiedy zostałam matką wystarczy krótki spot a mi łzy stają w oczach.
Ale dość tej dygresji…
Dlaczego niektóre dzieci chorują a inne nie?
Dlaczego niektórym ludziom wiedzie się dobrze i spokojnie a inni cierpią, błądzą?
Dlaczego? Czy to ma być nauczka dla ludzi? Tylko czemu kosztem dzieci…

 źródło: http://th.interia.pl/11,b4d7bf4bf3125409/dziecko.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz