Wiosna.
W końcu zawitała w naszym kraju i w moim sercu.
Przyroda budzi się do życia, liście na drzewach codziennie większe, ptaszki ćwierkają. Istne szaleństwo :-)
Z racji pięknej pogody lwią część czasu spędzamy na podwórku. I to nawet nie dlatego, że trzeba i ja nalegam (hartowanie na świeżym powietrzu ważna rzecz) ale Syn się domaga coraz dłuższego pobytu. Sam spacer w wózku nie wystarczy, potem trzeba obejść dom ze trzy razy dokoła (tzn. Bąbel pcha wózek i sobie spaceruje na nóżkach), z pomocą mamy wejść z 5 razy po schodach na taras i z nieskłamanym zachwytem cieszyć się z widoku psich misek (za każdym razem!). Czasem chodzimy na plac zabaw przy szkole, która jest na szczęście całkiem niedaleko. I tu mały daje popisówę swojej zwinności, uporu i niepożytej energii. Wspina się, zjeżdża ze zjeżdżalni, ucieka na raka przede mną :-) Jednym słowem- spalamy kalorie :-) Niestety moja kondycja jest, w porównaniu do Młodego, słabiutka ale Syn pracuje już nad tym :-)
Kwiatki czekają na zasianie. Może jutro Męża ścignę to popilnuje Młodzieńca a ja poszaleję w ogródku. No nie całkiem poszaleję...podwórko wymaga jeszcze sporo kasy, żeby wyglądało super (wyrównanie terenu, budowa garażu, nawiezienie czarnoziemu) ale gdzieniegdzie kwiatki sadzę coby ładniej wyglądało :-)
Najważniejsze, że jest wiosna i w końcu ciepło się zrobiło :-)
Pozdrawiam wiosennie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz