Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

czwartek, 19 września 2013

Afero witaj w domu!

Podobno to zwierzę wybiera sobie właściciela a nie na odwrót...ale od początku :-)

Zaczęło się od sobotniego wesela sąsiadki. Jako, że mieliśmy nocować u mojej Mamy (pilnowała Syna jak my balowaliśmy) to trzeba było coś zrobić z naszą suką. Mogliśmy co prawda zabrać ją do Mamy, ale akurat tego dnia przyjeżdżał Tata z Bratem zza granicy i do tego Młody do pilnowania- trochę dużo wrażeń jak na jeden raz, żeby jeszcze psa dokładać. Na szczęście mam wspaniałą koleżankę, która pomimo swojej wesołej gromadki zgodziła się zaopiekować Sarą na jedną noc. W niedzielę wieczorem pojechaliśmy odebrać Sarę. I w drodze powrotnej w szczerym polu spotkaliśmy to kocie nieszczęście. Stało "toto" na ulicy, zimno na podwórku, las niedaleko. Ja się zatrzymałam, maleństwo zeszło z drogi a mój Mąż (co to niby kotów nie lubi ;-) ) drzwi otworzył. Kociak podbiegł do auta i już został z nami. Ba- specjalnie do miasta do całodobowego sklepu pojechaliśmy po jedzenie dla tej kupki nieszczęścia. Chuda jak patyk, głodna za to przecudownie mrucząca. To jest nasza Afera. Do domu weszła jak do swojego, od razu zabrała się za jedzenie (kolejny, po Sarze, głodomór w domu). Kociak ogólnie zadbany- uszka czyste, oczy i pazury też, pcheł brak, kuwetkujący, jej jedyną "winą" jest fakt, że to kotka a nie kocur. Wyglądało to tak jakby ktoś wyrzucił ją z samochodu (jechaliśmy pół godziny wcześniej i jej jeszcze nie było). Brak słów.

Syn jest zachwycony- biega za kotem i woła "niał". Bawi się myszką na sznurku z koteczką, głaszcze, pilnuje, żeby mleko było w miseczce (jak nie ma prowadzi mnie za rękę i każe nalewać), głaszcze delikatnie, bierze na ręce. Najbardziej śmiać mi się chciało jak koteczka schowała się pod szafką a Młody wyciągnął z szuflady płytę z mojego i M wesela  i pokazywał kotu gdzie jest tata a gdzie mama :-) Psu potem też pokazywał :-) Przyniósł nawet ulubiony traktor dla kotki ale, wredota jedna, nie raczyła nawet spojrzeć :-) Skoro Syn przejawia takie uczucia i chęć dzielenia się zabawkami ze zwierzętami (zresztą nie tylko- z innymi dziećmi też się dość chętnie dzieli) to może i rodzeństwo tak samo chętnie przywita? 

Pies na nowego członka rodziny najpierw naszczekał (bo zabroniłam jej narzucania się i kazałam się grzecznie zachowywać) a jak kot fuknął na niego to się nieźle zdziwił. Pierwsze obwąchiwania już za nami, pies nie przejawia chęci ganiania za szalejącym kotem ale jest nim zainteresowany (z wzajemnością). I rzecz najważniejsza- pies (mam nadzieję), nie czuje się odrzucony. Jak głaszczę kota to i psa zaraz też trzeba
wygłaskać :-) A jeszcze jest Syn i Mąż do ogarnięcia :-) 

Cieszę się, że Aferka jest z nami. Brakowało mi kociego mruczenia w tym domu (jak mieszkałam z rodzicami miałam kocicę 10 lat). Bo obcowanie z kotem i psem dają różne doznania, chociaż każde z nich daje taką samą miłość i przywiązanie :-) No i interaktywne zabawki się przy nich chowają :-) 
W moim (naszym) domu zawsze jest i będzie miejsce dla zwierzaka. Ja to wiedziałam od dawna, Mąż też był świadomy z kim się wiąże (chociaż nasza "umowa" obejmowała jednego psa) ale czułam w kościach, że na jednym psie się nie skończy :-) Aczkolwiek trzeba brać pod uwagę finanse- coby było za co wykarmić i zaszczepić zwierzaki. Dlatego na razie zwierzaków jest dosyć.

A oto Afera:

PS. Afera była na początku grzeczna. Po 4 dniach zaczął wyłazić z niej diabełek :-) Chodzi i zagląda w każdy kąt, jedzenie na stole stać nie może bo zaraz jest obok i wcina (a dopiero co udało mi się psa oduczyć częstowania się z naszego niskiego stolika w pokoju!), zaczepia, wiecznie prosi o jedzenie (ale nie mleczko nie, tylko mięsko najlepiej). Dziś została na cały dzień w domu sama (Sara dla bezpieczeństwa kota i swojego komfortu na podwórku) i nawet nie narozrabiała :-) Ale pewnie wszystko przed nami... :-)
Kurde lubię koty I teraz dopiero czuję, że mi kota w domu brakowało (od małego miałam koty w domu, które notabene, sama przynosiłam)- uwielbiam mruczenie zadowolonego kota, niezwykłą grację w poruszaniu się, elegancję w każdej sytuacji :-) I te bystre oczy...cóż zakochałam się w swojej koteczce :-)

Afero witaj w naszym zwariowanym domu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz