Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

czwartek, 2 stycznia 2014

Świąteczno- noworoczny czas.

źródło: www.zetgold.pl

4 tygodnie przygotowań duchowych, 2 tygodnie przygotowań porządkowych, kilka dni przygotowań kulinarnych i dwa dni świąt. Trochę mało zważywszy na ogrom pracy włożonej w przygotowania.
Lubię święta.
 Może dlatego, że nie muszę spędzać wielu godzin w kuchni? Mam o tyle dobrze, że są dwie wspaniałe rodziny, do których zawsze jeździmy i w zasadzie nie gotuję nic. Tzn. zawsze jakieś ciacho upiekę, żeby nie jechać z pustymi rękami.
Tylko ciężko się w Wigilię rozdwoić zwłaszcza gdy są osoby w rodzinie, które wolnego w pracy wziąć nie mogą a wszędzie się chce posiedzieć. W tym roku Teść szedł na 18 do pracy więc wypadałoby być wcześniej niż 17. Na szczęście moja Mama miała wolne w ten dzień więc pojechaliśmy z samego rana do moich Rodziców by z nimi choć przed kolacją dłużej posiedzieć. 
Synuś widząc przygotowania zamierzał zrezygnować z południowej drzemki (co skończyłoby się zaśnięciem przed samą Wigilią bądź w trakcie jazdy na drugą) ale z pomocą przyszła telewizja emitująca program o świętym Mikołaju. Akurat na końcu święty jechał saniami w świat (a, że dużo trudu nie trzeba włożyć w opowiadanie dwulatkowi różnych rzeczy) więc powiedziałam T., że Mikołaj jedzie do niego i że musi trochę odpocząć przed jego wizytą. Autorytet Mikołaja zadziałał :-) 
Kolacja przebiegła bez zakłóceń. Na prezenty Młody wołał "ojej" (zresztą to jego ulubione ostatnio słowo na widok podświetlonych choinek i dekoracji). 
Żal było wychodzić stamtąd... ale jeszcze rodzina Męża czekała.
Tam jeszcze przed kolacją Syn zobaczył pudełko z samochodem przeznaczonym dla niego (teściowie nie zdążyli zapakować) pod choinką i mus był dać wcześniej bo zaczął płakać, że chce bum bum. 
Potem przyszedł Mikołaj- taki prawdziwy z brodą, brzuchem ubrany w czerwony strój. Brat Męża się przebrał i odegrał swoją rolę przepisowo :-) T. był tak zaskoczony i zdziwiony jak jeszcze nigdy w życiu (no może poza narodzinami :-) ).  Nie przestraszył się, ale tak na wszelki przypadek trzymał się blisko taty :-) Gdy Mikołaj zapytał czy był grzeczny z dziecięcą szczerością odpowiedział, że nie :-)
Potem się rozruszał i nawet pomagał rozdawać prezenty :-) Oddawał tylko do rąk własnych i z zapałem oglądał swoje. Chociaż hitem okazał się, wcześniej wspomniany, zdalnie sterowany samochód, z którym nie rozstawał się przez całe święta. Ale T. nie lubi jak beemka sama jeździ więc pilot leży zapomniany :-) 
Potem nawet usiadł na kolana Mikołajowi  (wciąż z asekuracją taty) a mama, czyli ja, zrobiła zdjęcie :) Postaram się, żeby miał cykl zdjęć z Mikołajem :-) 
Reszta wieczoru upłynęła pod znakiem rozpakowywania prezentów. Z wieczornym zaśnięciem nie było problemów bo wrażeń było mnóstwo :-)
Świąteczne dni minęły zadziwiająco spokojnie. Pierwszy dzień u Teściów a drugiego leniuchowaliśmy na całego :-) Wyszliśmy tylko do kościoła i wieczorkiem skoczyliśmy do moich Rodziców na szybką kawkę :-)
Mężowi udało się wziąć urlop po świętach więc od 24 do dziś byliśmy razem w trójkę. Syn co rano dziwił się, że tata śpi obok bo zazwyczaj jak wstaje to go nie ma.
Był czas i ochota pobawić się z Synem a T. był szczęśliwy bo miał nas na wyłączność i żadne inne zajęcia nie zawracały nam głowy.
Jak niewiele dziecku trzeba do szczęścia- wspólnie spędzony czas z mamą i tatą :-)

Teraz pora na noworoczną część :-) Miały być dwie oddzielne notki ale jakoś się zamotałam i wyszło jak wyszło :-)

Wszyscy (lub prawie) robią podsumowania minionego roku. Może i ja się pokuszę?
Jaki był rok 2013?
Dla mnie był szczęśliwy. Nie miałam powodów do zmartwień (no może poza jednym ale większość ma zmartwienia finansowe) za to masę powodów do radości :-)
Syn mi rośnie i rozwija się z dnia na dzień. Co mu wczoraj nie wychodziło- dziś potrafi prawie perfekcyjnie (mieć ten upór dziecka...).
Zrobiłam prawo jazdy. Jak jeżdżę? Nie pytajcie...ze strachem, że nie zauważę pieszego/ rowerzysty/ drugiego auta i będzie tragedia...ale już jutro mam mieć swoje nowe okulary i liczę na to, że będę więcej widzieć szczegółów z dala. I, że będę pewniejsza za kierownicą dzięki nim. Przez trzy lata wzrok mi się pogorszył i to niemało... ale co zrobisz- grunt, że reszta zdrowa :-)
Z Mężem dogadujemy się coraz lepiej. Nasze małżeństwo jest codziennie coraz bardziej bliższe i spójne. Już nie boję się powiedzieć swojego negatywnego zdania (wcześniej wolałam je zachować dla siebie). Plusem jest to, że potrafię się pokłócić, wyrzucić z siebie złości i żale a potem się pogodzić zamiast dusić je w sobie.
Zdrowie ogólnie dopisywało wszystkim :-) Tfu tfu...
No i mamy nowego członka rodziny- Aferę :-) Czort jakich mało, ale za to fantastycznie mruczy. 
Rok pozytywny, pełen wrażeń i radosnych momentów :-) Chciałabym by Nowy 2014 Rok również obfitował w same szczęśliwe chwile.

Czego się nauczyłam w starym 2013?
Luzu. Nieskrępowanej zabawy z dzieckiem (na ulicy też). Cieszenia się z każdej radosnej chwili. Celebrowania każdego momentu spędzonego z wspaniałym (całuśnym!) Synem i Mężem. Nie złoszczenia sie na wiecznie porozrzucane zabawki zwłaszcza, że niektórzy rodzice chcieliby mieć bałagan w domu. Bardziej doceniam, że mam oboje Rodziców, ze Mąż ma oboje Rodziców, że nasze babcie są wśród nas, że nasze rodziny się lubią i szanują, że nie ma waśni i sporów i każdy jest chętny do pomocy. Szacunku i cierpliwości w stosunku do osób starszych.

Czy jest coś, co bym sobie życzyła w Nowym Roku?
Jest i będzie to wymagało ode mnie sporo pracy nad sobą i swoimi słabościami.
Chciałabym rzucić słodycze (nie całkiem ale mocno ograniczyć bo efekty są widoczne na wadze i w lekkich przeziębieniach, z których wyleczyć się nie mogę- a wiadomo, że cukier osłabia układ immunologiczny). I chciałabym przestać obgryzać paznokcie (niestety mam ten wstrętny nawyk...) zwłaszcza, że T. widzi i martwię się, że złapie ode mnie to paskudztwo.
Chciałabym mieć motywację do codziennych ćwiczeń.
Życzę sobie by Syn był zdrowy i dalej się rozwijał w takim tempie jak do tej pory. Żeby był szczęśliwy i nie dawał mi mocno w kość :-)
Żeby mój związek wszedł na "wyższy stopień wtajemniczenia" byśmy dalej się szanowali, kochali i potrafili wzniecać iskrę między nami.
Zdrówka dla wszystkich.
Powiększenia rodziny
( idę po 10 na badania na toxo i morfologię, żeby sprawdzić wszystko zawczasu więc trzymajcie kciuki :-) , męża zamierzam ścignąć, żeby zrobił sobie badania bo bardzo dawno robił).
Więcej cierpliwości dla innych (zwłaszcza Syna).

Czy dużo pragnę? Chyba nie...zwłaszcza, że na większość mam wpływ...

źródło: www.hdwallpapersinn.com

A dla Was, Drodzy Czytelnicy i Drogie Czytelniczki życzę
dużo zdrówka
radości z każdego dnia
umiejętności odnajdywania szczęścia w każdym drobiazgu
samych słonecznych dni
uśmiechu na co dzień
pozytywnego myślenia
spełnienia marzeń (ale nie wszystkich bo o czymś marzyć trzeba :-) )
pociechy z męża/wnuka/brata/żony/dziecka (potrzebne wybrać)
i Bożego błogosławieństwa w nadchodzącym
Nowym 2014 Roku
Oby nam się dobrze żyło! :-) 

PS. Sylwestra spędzaliśmy u moich Rodziców. Syn imprezę otwierał (byliśmy pierwsi) i zamykał :-) O 22 położyłam go spać, przespał całe fajerwerki (huk niesamowity, na wsi tule nie strzelają) a o 2 się obudził i zażądał powrotu do gości. Chciałam jeszcze posiedzieć z ludźmi trochę więc go wzięłam i balowaliśmy do 4 nad ranem :-) T. dopiero poszedł spać jak sie upewnił, że wszyscy wyszli a domownicy poszli spać :-) Imprezowicz rośnie :-)

1 komentarz:

  1. No nie ma to jak rodzinne Święta w gronie najbliższych...
    Afera- super imię dla kota:)
    Zyczę Ci dużo siły i samozaparcia do realizacji noworocznych postanowień...Ja też kiedyś każdą urazę kryłam w sobie, ale z tego co zauważyłam to niczego dobrego to nie przynosi...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń