Pomagaj z Szymonem!

Pomagaj z Szymonem!

wtorek, 7 stycznia 2014

Zapraszam do magicznego miejsca...

gdzie rządzi Miłość i Dzieciaki.
I Siostry rzecz jasna.
Miejsce to znajduje się w dalekiej Zambii.
Kasisi to Dom, w którym znajdują dzieci porzucone przez rodziców, często chore i cierpiące.
Zdarza się, że rodzic nie mając pieniędzy na utrzymanie kolejnego dziecka sam je tu przynosi.
To miejsce gdzie każde dziecko może liczyć na posiłek, edukację, wychowanie, leczenie (często kosztowne), wsparcie, dobre słowo i milość.
Miłość, bez której nikt, zwłaszcza dziecko, sobie nie poradzi. 
Ten Dom ma swojego Dobrego Ducha- Szymona Hołownię.
Kiedy i jak tam trafił trudno mi powiedzieć bo nie znam dokładnie tej historii (a zmyślać nie mam zamiaru).
Sam Bóg go chyba tam zaprowadził.
Poznał siostry i dzieciaczki. Pokochał je całym sercem i postanowił pomóc.
Założył Fundację Kasisi, profil na Facebooku działa prężnie.
Pierwszą rzeczą, na którą zbierali pieniądze był ambulans- udało im się w ciągu dwóch miesięcy go zakupić!
Potem aparat USG (bo niestety medycyna i sprzęt w Zambii jest na baardzo niskim poziomie) by móc na miejscu diagnozować maluchy (przyjeżdża pani doktor robić badania).
Przed Bożym Narodzeniem "sprzedawali" wejściówki na wspólną Wigilię :-) 300 miejsc szybko się zapełniło a dzieciaczki miały dwa dni świąt :-)
Można adoptować dziecko w każdym wieku- finansowo i/lub duchowo.
Ruszył program Spiżarnia, w którym można zakupić wirtualną żywność (potem Siostra jedzie na zakupy i za te pieniążki kupuje prawdziwą).

Co ja będę więcej pisać...sami zajrzyjcie:
http://www.fundacjakasisi.pl/
https://www.facebook.com/fundacjakasisi

Trzeba dodać, że Dom nie otrzymuje żadnych dotacji od państwa. Utrzymuje się wyłącznie z datków. 
Jestem pełna podziwu dla Szymona Hołowni, że realizuje ten wielki projekt.
Podziwiam Siostry za ich ciężką pracę. I za miłość, którą dają dzieciom.
Dziękuję im za to, że dzięki temu co robią ja się zmieniłam. Mój stosunek do życia i posiadania się zmienił. Już nikomu nie zazdroszczę pieniędzy (a kiedyś to nie powiem-czasami się zdarzało bo niestety u nas krucho...) bo zauważyłam, że radość dają inne rzeczy. 
Dziękuję im, że pomagają Dzieciom.
Bo serce Matki cierpi widząc cierpienie innych dzieci...a jeszcze bardziej boli, gdy sam fizycznie pomóc im nie możesz...
Wiecie, że się popłakałam gdy oglądając film o projekcie Spiżarnia dowiedziałam się, że marzeniem jest by dzieci przynajmniej raz w TYGODNIU jadły mięso...bo teraz ich niestety nie stać na takie luksusy...
I pomyśleć, że u nas mięso jest co dzień...ba trzy razy dziennie! A ile jedzenia poszło do kosza po świętach bo jak zwykle zrobiło się za dużo i się popsuło...
Przymierzam się do adopcji jakiegoś maluszka...może to będzie ktoś w wieku mojego Smyka? Albo ktoś starszy? Na pewno będzie wiedział o tym, że ma brata lub siostrę w dalekim kraju w Zambii...może Bóg zechce by się kiedyś spotkali?
Na razie będzie to adopcja duchowa bo niestety tylko Mąż zarabia i stać nas na skromne życie...
Ale Szymon powtarza, że liczy się każda forma pamięci- modlitwa, lajki na FB (ponoć dzieci bardzo się cieszą, że ich tyle ludzi lubi i o nich myśli) a jesli ktoś nie wierzy to po prostu wystarczy, że wspiera duchowo.
Dziś rano odszedł Ktoś Bardzo Ważny w Kasisi- Francis Banda 3.05.1996 - 7.01.2014
18-latek o wyglądzie chłopca, ciężko chory na AIDS, z chorym sercem i jednym płucem. Trafił do Kasisi 3 lata temu by zaznać w tych ostatnich dniach milości i szacunku. Mówili na niego Księciunio bo miał swoje zachcianki :-) Pomimo ciężkiego stanu zawsze, zapytany o samopoczucie, mówił "MUCH BETTER".
Jego misją ziemską było zdobyć serce Szymona (dla którego został Synkiem) by ten mając zacięcie stworzył Fundację. Misję wypełnił wzorowo i odszedł w spokoju do Boga.
Franku- spij spokojnie Aniołku! Miej w opiece Kasiski Dom, który jest tak wyjątkowy.
Płaczę...czuje się jakbym straciła kogoś bliskiego...
(*)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz